Oczami Liama
Paręnaście tygodni później…
Czułem przeszywający ból głowy i jakieś ciepło po lewej stronie
mojego ciała. Gwałtownie otworzyłem oczy co było błędem bo oślepiło mnie światło
bijące z białego pomieszczenia. Po chwili normalnie już ujrzałem oczy i
ujrzałem śpiącą obok mnie blondyneczkę. Była cała blada, na jej rękach
zauważyłem proste linie od cięć, miała wystające kości policzkowe i obojczyki.
Mimo braku siły przytuliłem się do niej mocno, a ona się obudziła. Spojrzała na
mnie ze łzami w oczach wtuliła się we mnie, po chwili kilka łez przerodziło się
w szlochanie. Wymamrotała : ‘’To świąteczny cud’’ a ja jeszcze mocniej ją
przytuliłem i ucałowałem w czubek głowy, tęskniłem za nią.
Oczami Dakoty
Dzisiaj 24 grudnia, wszyscy siedzimy przy świątecznym stole,
ale mimo to nie jesteśmy weseli. Są urodziny Lou, ale wszyscy jesteśmy przybici
bo brak nam Liama. Leży w śpiączce, a stan psychiczny Alex jest coraz cięższy.
Przestała jeść i siedzi cały czas w szpitalu przy swoim ukochanym, tnie się, bo
obwinia się za wypadek Liama. Nagle zadzwonił mój telefon zobaczyłam że to
Alex, szybko odebrałam i dałam na głośnik.
*Rozmowa telefoniczna*
*szlochanie* - Alex
- Alex co się dzieje !? – zapytałam zdenerwowana,
spodziewałam się najgorszego.
- On… on…. – zaczęła.
- On co !! – zapytał Harry.
- On się obudził… - powiedziała i znów się rozpłakała.
- Będziemy za chwilkę. – powiedzieliśmy zadowoleni i
rozłączyłam się.
*Koniec rozmowy*
Wszyscy pobiegliśmy do przedpokoju, ubraliśmy się grubo i
popędziliśmy do naszego wana. W niecałe 20 min byliśmy w budynku szpitalnym,
jak pioruny wparowaliśmy o sali Liama.
- Liam !!! – rzuciliśmy się na niego, aby go przytulić. Pierwszy
raz od dłuższego czasu zobaczyłam na twarzy Alex uśmiech, nawet kolor jej cery
zaczął powracać do normy.
- Hej spokojnie bo mnie zgnieciecie. A tak wgl to sto lat
staruchu ;D – zaśmiał się Liam i poczochrał włosy Lou.
- Dzięki młodziaku…. pozwolą ci wyjść dzisiaj ? – zapytał z
troską Lou.
- Niestety nie, ale wy musicie spędzić święta normalnie w
domu. – uśmiechnął się przyjaźnie, cały Liam bardziej dba o innych niż o
siebie.
- Chyba cię coś pogięło chłopcze… spędzimy święta z tobą,
tutaj razem jak zawsze, zaraz wracamy. – powiedział Lou i pociągnął mnie za
rękę do wyjścia.
- Co jest ? – zapytałam jak już byliśmy przed salą.
- No wiesz mają tu zapewne jakąś stołówkę, a że mamy spędzić
tu święta to można poprosić o coś do jedzenia i wgl. – oświecił mnie swoim
pomysłem. Poszliśmy do stołówki gdzie było dużo świątecznego jedzenia, wszystko
było też pięknie ustrojone. Podeszliśmy do jakiejś pielęgniarki, zagadaliśmy do
niej czy możemy zebrać tu paręnaście osób ze szpitala i spędzić tu miło
świąteczny wieczór. Ona uśmiechnęła się do nas przyjaźnie i powiedziała że
pomoże zebrać tu ludzi którzy muszą spędzać ten dzień w szpitalu. Na sam koniec
poszliśmy do sali Liama i zaprosiliśmy wszystkich do stołówki nasz poszkodowany
nie może się przemęczać więc wzięliśmy go na wózku. Atmosfera była cudowna w
tle leciały kolędy, a jedzenie było wyjątkowo pyszne. Podeszła do chłopaków
mała na oko 7 letnia ślicznotka z chustką na głowie.
- Cześć piękna. – powiedział do niej Lou, a ona przytuliła
się do mamy.
- Jestem waszą wielką fanką, moglibyście dać mi autograf ? –
zapytała nieśmiało, podając chłopakom jakąś książeczkę.
- Jak masz na imię ślicznotko. – zapytał Hazz.
- Samantha. – każdy z 1D się podpisał i zrobili sobie kilka
śmiesznych zdjęć.
- Dziękuję wam. – powiedziała jej ojciec.
- To dzięki wam ona codziennie się uśmiecha i ma siłę dalej
żyć. – dodała i wtuliła się w jak swojego męża.
- To dla nas zaszczyt. – powiedział Zayn. Rozmawialiśmy
jeszcze dużo z Sam i jej rodzicami, dowiedzieliśmy się że leży tu już od
półtora roku i ma raka. To straszne że tak młoda osóbka nie ma normalnego
dzieciństwa tylko leży w szpitalu.
Oczami Liama
Boże moi znajomi są cudowni, zorganizowali to dla chorych i
teraz nikt nie jest sam w święta to naprawdę piękny uczynek, jestem z nich
dumny. Zrobili wspaniałą niespodziankę tym wszystkim ludziom i mi kocham ich
<3
Parę dni później
Oczami Nialla
Jupi sylwester już dziś !! Liam jest już z nami ;D Wstałem podekscytowany
i pobiegłem do łazienki, wziąłem szybki prysznic i założyłem na siebie czyste bokserki.
Wróciłem do swojej sypialni i obudziłem Tatianę słodkim buziakiem. Ubrałem się
w zwykłą koszulkę, jasne dżinsy i biało-niebieskie Nike. Zbiegłem do kuchnie i
zacząłem przyrządzać śniadanie, naszykowałem wszystkie składniki i usmażyłem
omlety. Zwołałem całą hołotę na śniadanie, zjedliśmy w miłej atmosferze i
posprzątaliśmy po sobie. Razem z Taną pojechaliśmy do marketu żeby zrobić
zakupy przed przyjęciem. Reszta zajmuje się przystrojeniem domu,
zorganizowaniem muzyki i zaproszenia już wcześniej wysłaliśmy. Wzięliśmy dwa
wózki, zaczęliśmy jeździć pomiędzy regałami i wszystko do nich wrzucać. Jeden
wózek zapełniliśmy alkoholem, a drugi różnego rodzaju przekąskami. Po około 2,5
zakupach wróciliśmy do domu i z pomocą chłopaków pownosiłem wszystkie zakupy do
domu. Rozpakowanie tego zajęło nam pół godziny, poustawialiśmy wszystko na
stołach i poodsuwaliśmy meble pod ściany, dzięki czemu powstał nam sporej
wielkości parkiet. Jak już wszystko było przygotowane, a wódka chłodziła się w
zamrażarce rozeszliśmy się do swoich pokoi, aby się przebrać. Wziąłem szybki
prysznic i umyłem włosy. Ubrałem czyste bokserki, jasne dżinsowe rurki,
niebieską koszulę i białe Nike. Suche już włosy postawiłem lekko na żel i
przejrzałem się w lustrze szepnąłem do siebie : „Bosko” i wyszedłem z łazienki.
Wstąpiłem jeszcze po gotową już Tanę i poszliśmy na dół gdzie muzyka już dawała
po uszach. Przywitałem się z gośćmi i doznałem szoku gdy zobaczyłem Justina
przy stoliku z przekąskami.
- Siema stary ! – krzyknąłem i przybiłem sobie z nim
piąteczkę.
- No hej :D – odpowiedział uradowany.
- Co tam u was ? – zapytał patrząc to na mnie to na Tatianę.
- U nas świetnie. – uśmiechnęła się Tana.
- A jak u ciebie z tymi sprawami ? – zapytałem.
- A wiesz poznałem właśnie fajną dziewczynę. – uśmiechnął
się.
- Jak się nazywa ? – zapytała moja dziewczyna.
- Rosalie. – powiedział krótko, czyżby nasz Rose brała się
za Justina :D Od jej poznania minęło już sporo czasu, zaprzyjaźniliśmy się z
nią, mieszka naprzeciwko nas. Jest bardzo sympatyczną osobą.
Impreza się
zaczęła wszyscy po dużej dawce alkoholu tańczyliśmy na parkiecie. Minutę przed
12 w nocy wyłączyliśmy muzykę i stanęliśmy przed domem z lampkami szampana. Po
chwili zaczęliśmy odliczanie: „dziesięć, dziewięć, osiem, siedem, sześć, pięć,
cztery, trzy, dwa, jeden ! SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU !!!” krzyczeliśmy jak
opętani i podziwialiśmy fajerwerki błyskające nad Londynem. Po wypiciu kolejnej
lampki szampana film mi się urwał, nic nie pamiętam…
__________________________________
Jakiś taki nijaki ten rozdział...;/ nie wiem co mam o nim myśleć... dobra nie ważne ;P Muszę wam powiedzieć że zbliżam się do końca tej historii, niestety tracę wenę do tego opowiadanie i pojawią się może jeszcze 2-3 rozdziały i koniec... przepraszam jeżeli kogoś z was zawiodłam. Czekam na wasze szczere opinie i dodaję nową ankietę, proszę zajrzyjcie do niej :D
Wasza Nathalie <3
dziękuję <3
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do Liebster Award ;) xxxx
OdpowiedzUsuńhttp://niallhoranandonedirection.blogspot.com/
cudownie piszesz. czekam na next
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie na bloga ;**
licze na twoją opinię.
love-is-the-most-important.blog.pl
Theгe's certainly a great deal to find out about this topic. I really like all of the points you made.
OdpowiedzUsuńAlso visit my blog: Payday Loans