Oczami Nialla
Obudził mnie zimny powiew wiatru. Otworzyłem lekko oczy i
zobaczyłem nasz dom. Zacząłem rozglądać się, aby obeznać się gdzie dokładnie
jestem. Leżałem razem z Taną na materacu nie było by w tym nic dziwnego,
gdybyśmy nie pływali wcześniej wspomnianym materacem po basenie… o_O I nagle
poczułem przeszywający ból głowy ;/
- Niall zamknij okno… - powiedziała w połowie śpiąca Tana.
- Skarbie, ale nie wiem czy to coś da. – odpowiedziałam
rozbawiony.
- Nie gadaj tylko okno zamknij. – powiedziała i podnosząc
się z materaca wpadła do basenu.
- Co to kurwa ma być ! – wydarła się.
- Mnie się pytasz sam nic nie pamiętam. – powiedziałem i
wskoczyłem do basenu, woda była cieplutka. Wielbić ludzi którzy wymyślili
podgrzewane baseny :D Podpłynęliśmy do barierki i wyszliśmy z wody. Poczułem
mroźny wiatr na mokrych ciuchach, podniosłem jakiś koc z ziemi i okryłem
trzęsącą się z zimna Tatianę. Rozejrzałem się dookoła, a tam wszędzie butelki
po wódce, kubeczki i kieliszki. Nasi znajomi leżeli dosłownie wszędzie.
Powiedziałem Tanie żeby poszła do domu i zrobiła herbatę dla wszystkich, a ja
ich pobudzę. Zacząłem podchodzić do każdego i energicznie szturchać, mówiąc
żeby poszli do domu. Na koniec został Justin który spał wtulony w Rosalie,
wyglądali tak słodko.
- Wstawać zakochańce. – powiedziałem do Jus i Rose. Kumpel
spojrzała na mnie z bananem na twarzy, a na policzkach jego wybranki pojawiły
się rumieńce i przygryzła wargę spuszczając wzrok. Aww słodcy są. Całą trójką
poszliśmy do domu gdzie panowała grobowa cisza. Skierowaliśmy się do kuchni,
gdzie wszyscy w spokoju pili ciepłą herbatkę. Razem z naszą nową parką
złapaliśmy po kubku gorącego napoju i cieszyliśmy się jego smakiem. Dziewczyny
przygotowały też dużo kanapek i różnych smakołyków. Pożegnaliśmy się z gośćmi i
w 12-stkę usiedliśmy w salonie.
- Moja głowa… - syknęła Dakota.
- Idę po tabletki. – dodała po chwili Emily.
Oczami Nathalie
Wszyscy leżymy w salonie i pomału wracamy do formy dzięki
dawce tabletek. Dzisiaj Zayn zaprosił mnie na romantyczną kolację już nie mogę
się doczekać, mówił że ma dla mnie jakąś wielką niespodziankę już nie mogę się
doczekać. Około 16 poszłam się szykować, bo mieliśmy być w restauracji o 17.30.
Wzięłam szybki prysznic i ubrałam czyste bieliznę. Weszłam do pokoju i spięłam
włosy w luźnego koka. Zrobiłam mocniejszy makijaż i ubrałam to :
Spojrzałam na zegarek była już 17, szybko, o ile można w takich szpilkach szybko chodzić, zeszłam na dół, gdzie napotkałam zachwyconego Zayna.
Spojrzałam na zegarek była już 17, szybko, o ile można w takich szpilkach szybko chodzić, zeszłam na dół, gdzie napotkałam zachwyconego Zayna.
- Skarbie zamknij buzię, bo Ci muchy wlecą. – zaśmiałam się.
- Tak… już… no… wyglądasz ślicznie.
- Dziękuję, ty też. – powiedziałam i dałam mu buziaka w
policzek. Żegnając się ze znajomymi wyszliśmy z domu. Podjechaliśmy pod jedną z
restauracji niedaleko domu i weszliśmy do środka. Kierownik sali zaprowadził
nas do prywatnego pomieszczenia, gdzie na środku sali stał pięknie przystrojony
stolik. Zayn odsunął moje krzesło, a ja na nie usiadłam. Zajął miejsce
naprzeciwko mnie i zaczął mi się uważnie przyglądać.
- Mam coś na twarzy ? – zapytałam go, widocznie moja
wypowiedz go bawiła, bo zaczął się śmiać.
- Nie… jesteś śliczna. – zarumieniłam się mimo że jesteśmy
już ze sobą par miesięcy zawsze przez jego komplementy rumienię się.
- Dziękuję to miłe… - powiedziałam i wychylając się nad
stoli złączyliśmy nasze usta w namiętny pocałunek. W trakcie tej romantycznej
chwili przeszkodził nam kelner przynosząc nasze dania. Zaczęliśmy się zajadać Spaghetti,
to jedno z moich ulubionych… nie moje ulubione danie *__* Cały posiłek
popiliśmy czerwonym słodkim winem. Zayn podszedł do mnie i łapiąc za rękę
wyciągnął na ‘’parkiet’’. Wtulenie w siebie bujaliśmy się na boki w rytm
romantycznej piosenki. Nagle Zayn stanął i spojrzał mi prosto w oczy. Złapał
mnie za dłoń i uklęknął…
- Nathalie jesteś sensem mego życia…. nie jesteś moim
życiem. Chcę się budzić i zasypiać tylko przy tobie. Chcę zawsze powtarzać Ci
jak bardzo Cię kocham… kocham Cię taką jaka jesteś i chyba nie ma rzeczy jaką
chciałbym w tobie zmienić, chociaż jest jedna…. - poczułam jak do moich oczu
napływają mi łzy.
- Jaka…? – spojrzałam na niego trochę zdziwiona.
- Twoje nazwisko skarbie.... a więc czy ty Nathalie Tomlinson
zechcesz zostać moja na zawsze i jeszcze dłużej. – spojrzał na mnie tymi
czekoladowymi oczętami i otworzył czerwone pudełeczko z prześlicznym
pierścionkiem.
- Tak, tak i jeszcze raz tak ! – powiedziała uradowana, a
Zayn założył pierścionek na palec. Mój narzeczony złapał mnie w pasie i okręcił
wokół własnej osi. Nagle ktoś zza placów zaczął nam śpiewać ‘’Happy Birthday’’.
To najcudowniejszy dzień mojego życia. Zjedliśmy przepyszny tort który zamówił
dla nas Zayn i postanowiliśmy wrócić do domu i podzielić się tą wspaniałą
nowinom. Postanowiliśmy wracać pieszo, szliśmy śmiejąc się i żartując. Nagle
przed nas wyskoczył jakiś zamaskowany mężczyzna i zaczął nam machać pistoletem
przed twarzami. Zayn szybko schował mnie za siebie i próbował dojść do
porozumienia z tym facetem.
- Dawajcie kasę i biżuterię !! – wydarł się.
- Już dajemy tylko spokojnie… - powiedział Zayn i rzucił w
jego stronę swój portfel, szybko zdjęłam pierścionek i schowałam go. Zdjęłam
moje złote kolczyki i rzuciłam temu kolesiowi, on zaczął się na nas drzeć i wymierzył
pistolet w Zayna.
Oczami Zayna
Oddaliśmy mu wszystko co mieliśmy, a ona cały czas się
wydzierał. Wycelował we mnie spluwą i powoli zaczął naciskać na spust. W
ostatniej chwili stanęła przede mną Nat.
- Kocham Cię nad życie. – powiedziała ze łzami w oczach.
Zanim zdążyłem ją odsunąć usłyszałam strzał, a moja narzeczona poleciała wprost
na mnie. Napastnik uciekł, a ja zacząłem wołać o pomoc, zbiegło się mnóstwo ludzi.
Zadzwoniłem po pogotowie.
- Nats skarbie nie zostawiaj mnie, proszę nie możesz teraz
odejść… - mówiłem do niej, a raczej wydzierałem się.
- Zawsze będę z tobą w twoim sercu, Kocham Cię… -
powiedziała i zemdlała. Sanitariusze zaczęli mnie od niej odciągać, ale nie udawało
im się. Zabrali ją do karetki, a ja wsiadłem z nimi. W szybkim tempie
dojechaliśmy do szpitala. Od razu zabrali ją na stół operacyjny, a ja złapałem
za telefon.
- Halo. – odebrał uradowany Lou.
- Przyjeżdżajcie do szpitala ! – krzyczałem do słuchawki.
- Zayn co się dzieje.
- Przyjeżdżajcie !! – krzyknąłem i rozłączyłem się. Po paru
minutach byli wszyscy.
- Co się dzieje gdzie Nathalie. – panikował Louis.
- Napadli nas…. została poszczelona, jest w ciężkim stanie. –
powiedziałem łamiącym się głosem i usiadłem na jednej z kanap.
- Spokojnie na pewno z tego wyjdzie jest twarda. –
pocieszała mnie Rose razem z Justinem, reszta siedziała równie załamana co ja.
- Dlaczego dzisiaj, dlaczego jak odważyłem się ją poprosić. –
walnąłem z pięści w ścianę.
- O co ją poprosiłeś… - zapytała Tana wtulona w Nialla.
- Oświadczyłem się jej. – powiedziałem spokojnie i wróciłem
na swoje miejsce na kanapie. Wszyscy mnie przytulili tego mi było trzeba. Nagle
z sali wyszedł doktor, szybko do niego podszedłem.
- Pan Malik ? – zapytał mnie.
- Tak to ja, co z nią ?
- Są w ciężkim stanie… - zaczął.
- Jak to są ?
- Pańska narzeczona jest w ciąży.
- Co !?
- W pierwszym miesiącu, nie wiem czy uda nam się uratować je
obie. – powiedział i poszedł z powrotem na salę operacyjną. Ja tylko odwróciłem
się do znajomych i napotkałem ich zdziwione spojrzenia, czyli słyszeli…..
Siedemnaście lat później....
- Łał tato to świetna historia ;) Mama była bardzo odważna. –
uśmiechnęła się do mnie Izzy miała już prawie 17 lat.
- I nadal jest. – powiedziałem.
- Oj znów jej opowiadasz tą historię. – zapytała moja
śliczna żona.
- A niech się dowie jaką ma wspaniałą matkę.
- Kocham tą historię. – powiedziała Iz.
- Dobra koniec gadania, chodźcie mi pomóc zaraz zejdzie się
cała hołota. – zaśmiała się Nathalie. Zastawiliśmy stół i czekaliśmy na naszych
przyjaciół. Zawsze w święta spotykamy się u kogoś to już taka tradycja. Mimo że
wszyscy mieszkamy obok siebie i tak przez tyle lat nie znudziliśmy się sobą.
Moje rozmyślenia przerwały głośne śmiechy i rozmowy. Razem z moja córką poszliśmy
do przedpokoju przywitać wszystkich. Przyszła Tana, Niall i Sam (córka 5 l.),
Dakota, Lou i Tom (syn 2 l.), Emi, Hazz, Darcy (córka 17 l.) Gary (syn 17 l.) ,
Alex, Liam i Libby (córka 12 l.). Całą grupą usiedliśmy przy zastawionym do
pełna stole. Miło spędziliśmy czas przy świątecznej kolacji i zarazem urodzinach
Louisa. To kolejne wspaniałe święta, nie wiem co by było gdybyśmy nigdy nie
poznali dziewczyn. Cieszę się że mam tak wspaniałych przyjaciół i kochającą
rodzinę, mam nadzieję że mimo tego że jesteśmy już dorośli nasze życie będzie
równie interesujące co za nastolatków.
_________________________
Dum, dum, duuum... jest i epilog. Szkoda mi kończyć to opowiadanie, ale naprawdę nie mam już na nie pomysłów. Chce bardzo podziękować za 22 obserwatorów i ponad 5100 wyświetleń. Jesteście kochane zapraszam was również na moje dwa inne blogi które prowadzę z koleżankami : http://it-is-everything-about-you.blogspot.com/ i http://live-with-one-direction.blogspot.com/ z góry dziękuję <3 Czekam na wasze szczere opinie ;***
Na zawsze wasza kochająca Nathalie <3
Postanowiłam że nie usunę tego bloga, może kiedyś założę tu kolejne opowiadanie, albo ciąg dalszy tego... wszystko może się zdarzyć <3
No i się poryczałam -,-
OdpowiedzUsuńWiesz, jak mi serce przyśpieszyło, kiedy czytałam o tym napadzie, o zagrożonej ciąży i życiu Naty ?!
To było genialne xD Końcówka, że się tak wyrażę, była słoooodka <3 Kocham, kocham, kocham, kochaaaaaam ! <3 Szkoda, że już kończysz ... trzymam kciuki, żebyś kiedyś wróciła do pisania tego opowiadania kocie ;*****
No cóż ... nie wiem co mogę dalej pisać ... bo raczej "czekam na kolejny" to chyba już raczej nie pasuje xD
Więc ... do zobaczenia kocie <333333
Oj biedactwo nie płacz <3 Też mam nadzieję że kiedyś wrócę do tego opowiadania ;) papatki kocie ;***
UsuńSuper, super, super! No i mnustwo łez! :) zapraszam do mnie. Proszę daj komentarz www.bula.bloog.pl :)
OdpowiedzUsuń