Oczami Nathalie
Obudziłam się z wielkim bólem głowy, jak po każdej imprezie
kacyk męczy. Muszę przyznać że to jedna z najlepszych imprez na których byłam,
a noc którą spędziłam z Malikiem mrrrau. Niechętnie wstałam z łóżka i
pomaszerowałam do łazienki, wzięłam prysznic i wykonałam całą poranną toaletę.
Malik gapił się na mnie jak na jakiś obraz, ale co mu się dziwić byłam w samej
bieliźnie, podeszłam do niego i usiadłam na nim okrakiem.
- Jesteś najwspanialszą osobą jaką w życiu spotkałem. –
spojrzał mi głęboko w oczy.
- Kocham cię. – powiedziałam i zaczęliśmy się namiętnie
całować, ktoś wparował do nas do pokoju.
- WSTAWAĆ ŚPIOCHY
!!!!! – wydarli się chłopacy. Ja tak się
przestraszyłam że aż z łóżka spadłam, prosto na twarz, na moje nieszczęście
zaczęła mi lecieć krew z nosa.
- Skarbie nic ci nie jest? – zapytał mulat, a reszta zaczęła
się śmiać.
- Ja was kiedyś zabije. – miny im zrzedły jak zobaczyli że
leci mi krew, szybkim krokiem poszłam do łazienki, złapałam pierwszy lepszy
ręczniczek i pochylając głowę w dół przyłożyłam do nosa, pozwalając bordowej
cieczy swobodnie spływać. Do łazienki wparował Zayn i reszta trochę się
przestraszyli widząc wszędzie krew, ale co tam damy rade.
- Boże Nats sorki, naprawdę to nie tak miało wyjść. –
zaczęli mnie przepraszać.
- Ej no bez przesady nic wielkiego się nie stało, dajcie już
spokój. – odpowiedziałam, chłopcy zaczęli sprzątać łazienkę, a ja dalej
siedziałam na podłodze i czekałam aż krew skończy mi lecieć. Po paru minutach
wreszcie skończyła cieknąć, no nareszcie. Spojrzałam w lustro, wyglądałam
strasznie byłam blada i miałam połowę twarzy w kolorze czerwonym. Szybko
przemyłam buzie wodą i doprowadziłam się do normalnego stanu. Pomaszerowałam do
kuchni gdzie siedzieli już wszyscy z niezłym kace, przez ten incydent już
całkowicie o nim zapomniałam ;D Brakowało mi tylko mojego brata ciekawe czy
jeszcze śpi.
- Gdzie jest Lou? Jeszcze śpi. – zapytałam stając w wejściu.
- Nie właśnie nie wiemy i się zastanawiamy… - odpowiedział
lekko przestraszony Liam. Wszyscy wzięliśmy tabletkę na kaca i postanowiliśmy
przeszukać całą chatę. Po ok. 20 min u słyszeliśmy krzyk Dakoty z kuchni.
- Znalazłam go !!!!! – darła się rudzinka. Wszyscy
zebraliśmy się kuchni, ale Lou tam nie było.
- Gdzie on jest? – zapytała Harry. Na co ruda otworzyła
szafkę pod zlewem, a my wybuchliśmy niekontrolowanym śmiechem. Louis spał
przytulony do papieru toaletowego, mieliśmy niezłą polewę z niego. On zerwał
się jak poparzony i szybko wyskoczył z szafki.
- Co się wgl wczoraj działo, bo ja już nic nie pamiętam. –
zaczął Louis.
- Ja też nie… - powiedziała Alex.
- Yyy Niall dlaczego masz limo pod okiem? – zapytałam
zdziwiona.
- Nie wiem.. – powiedział trochę przestraszony.
- To może ja wam w skrócie opiszę co się działo, bo byłam
najtrzeźwiejsza z was. – powiedziała Emily.
- Słuchamy. – powiedziała Tana.
- Impreza trwała już długo, byli ludzie ze szkoły jak i
różne gwiazdy np. Justin Bieber, The Wanted, Simon Cowell i Cher Lloyd. Wszyscy
śpiewali Liamowi sto lat, zjedliśmy mega, mega tort i zaczęło się picie za zdrowie
solenizanta. Pierwszy kieliszek, trzeci, piąty, szósty jak już wszyscy byli
wstawieni, zaczęło się karaoke. Lou oczywiście jako pierwszy wparował na scenę
i zaczął śpiewać piosenkę ‘’Barbie Girl’’ i dziwnie przy tym tańczył nawet nie
umiem tego opisać, ale było wesoło w połowie dołączył do niego Harry i
skończyliście piosenkę razem. Później śpiewali inni też było dużo śmiechu.
Zaczęły się tańce na parkiecie byli wszyscy goście, jeden z The Wanted zaczął
przystawiać się do Tatiany, chyba Nathan, więc Niall zrobił z nim porządek
chociaż też ma obrażenia…. – pokazała dłonią na oko Nialla i kontynuowała
dalej. – …… tak około 2 trochę gości się rozeszło więc postanowiliśmy pograć w
butelkę na zadania. Malik musiał zamówić ciężarówkę z chińszczyzną, ale jak już
z tym przyjechali to okazało się że kierowca gada tylko po chińsku, nie wiem
jak ale jakoś się dogadali i przez resztę imprezy wszystko zostało zjedzone.
Gdzieś tak po 3 zmyła się Nats i Zayn i że tak dyskretnie powiem głośno tam u
nich było… - wszyscy wybuchliśmy śmiechem no poza mną i mulatem bo spaliliśmy
buraka na twarzy. - … my bawiliśmy się w chowanego no i jak widać Lou schował
się tak dobrze że znaleźliśmy go przed chwilą. – skończyła opowiadać Emi.
- No to ciekawe był. – zaczął Liam z bananem na twarzy.
- Jakieś plany na dzisiejszy dzień? – zapytała Tana.
- Może zrobimy obiad, bo jest już po 14. – uświadomił nam
Niall. Wszyscy się zgodziliśmy, a że każdy zabrał się za swoje zadanie poszło
nam całkiem szybko, po 20 min obiad był gotowy. Rezem usiedliśmy w jadalni i
zaczęliśmy konsumować posiłek. Boże przecież dzisiaj jest 30 sierpnia co
oznacza że za dwa dni wracamy do szkoły, jak mi się nie chce czemu wakacje
trwają tylko dwa miesiące. Chociaż czuje że ten rok będzie ciekawszy niż
poprzedni bo będą ze mną w klasie dziewczyny :D Z rozmyśleń wyrwał mnie głos
mojego ukochanego.
- Kochanie żyjesz.
- Yy tak co jest.
- Pytałem się czy kończysz to czy mam zabrać ci talerz. –
spojrzał na mnie.
- Możesz zabrać, dzięki. – uśmiechnęłam się do niego słodko,
a on to odwzajemni. Poszłam do salonu, usiadłam na podłodze i oparłam głowę o
kanapę. Nagle naszedł mnie super pomysł.
- Eee hołota może
pójdziemy dzisiaj do wesołego miasteczka :D – wydarłam się do reszty
która była w kuchni.
- Świetny pomysł trzeba korzystać z ostatnich dni wakacji. –
powiedziała Alex.
- To co wszyscy się wyszykują i za 30 min w salonie. –
spojrzałam na nich pytająco, znajomi pokiwali twierdząco głowami i rozeszli się
do sypialni. Ja jestem gotowa więc postanowiłam pooglądać sobie TV. Włączyłam
plazmę i latałam po kanałach, natrafił na stację gdzie opowiadali o urodzinach
Liama i nie tylko.
‘’Przedwczoraj widziano jak załamana i zapłakana Emily
Carter opuszcza dom sławnego zespołu One Direction, myśleliśmy że pomiędzy nią
a Harrym wszystko się skończyło, nie wiem o co poszło zakochanym lecz kłótnia
musiała być poważna… - w tej chwili pokazano zdjęcie załamanego Harrego i
zapłakanej Emi w taksówce. - ……. ale mamy zdjęcia z tego samego dnia zrobione w
Doncaster gdzie pojechał Harry, aby prosić o wybaczenie dziewczynę…. – pokazali
zdjęcie loczka i Em jak się całują. - .. później widziano jak para już
szczęśliwa bawi się na urodzinach jednego z zespołu, a mianowicie Liama.
Widoczni para miała mały kryzys który mógł zakończy się tragicznie, dla ich
związku. Życzymy naszym zakochanym dużo, szczęści i miłości, a teraz przejdźmy
do…. – właśnie przyszli moli znajomi,
więc wyłączyła TV, poszliśmy do naszego busa i pojechaliśmy do wesołego miasteczka
jupi ;D W drodze śpiewaliśmy różne piosenki, które akurat leciały w radio,
atmosfer był bardzo przyjemna. Po dłuższej chwili byliśmy na miejscu,
zaparkowaliśmy auto i poszliśmy wykpić bilety dla naszej grupki.
- To co na początek… może rollercoaster . – zaproponował
Zayn, a Harry momentalni zbladł, czyżby nasz loczek bał się szybkich kolejek :D
- Yyy to ja poczekam na was tutaj. – powiedział lokaty.
- Uuu ktoś się boi rollercoasterów.
– zaczęli się śmiać chłopacy
- Dobra dajcie spokój ja też się
boję i co z tego.. – powiedział Emi i postanowiła że zostanie z Harry i
poczekają na nas :) Przejechaliśmy się tą kolejką parę razy i poszliśmy do domu
strachu. Jechało się tam dwuosobowym wagonikiem i muszę przyznać że przez
większość drogi byłam wtulona w Malika i na nic nie patrzyłam, bo się bałam,
cała ja ;P Następnie postanowiliśmy zjeść watę cukrową i Hot Dogi, było
czadowo. Później poszliśmy do ‘’tunelu miłości’’ płynęło się tam łódeczkami w
kształcie łabędzia, leciała miła muzyka wszędzie były serduszka i kwiatki,
normalni cud miód i maliny ;P
Oczami
Emily
Obeszliśmy całe wesołe miasteczko
normalnie wzdłuż i wszerz. Zaczepiały nas fanki, chłopcy robili sobie z nimi
zdjęcia, rozmawiali i rozdawali autografy. Directioners rozmawiały również z
nami były miłe i prawiły nam komplementy, nie spodziewałam się tego z ich
strony. W drodze powrotnej do domu postanowiliśmy coś zjeść więc wstąpiliśmy do
Pizzerii. Usiedliśmy w tej restauracji i szczerze mówiąc długo czekaliśmy na
nasze zamówienie ;p. Najgorzej miał Niall, który się popłakał ;/
- Proszę, o to wasze zamówienie.
- Powiedziała wysoka, szatynka z kręconymi włosami. Chwila ...
- Danielle ?! - Pisnęliśmy, a ona
pokiwała twierdząco głową.
- Co ty tu robisz ? - Zapytała
Tana.
- Dorabiam. - Westchnęła ciężko i
podała nam zamówienie.
- Dzięki. - Powiedziała Alex,
uśmiechając się w jej stronę blado. Wiem, że coś ją gryzło... pewnie to, że Dan
jest byłą jej obecnego chłopaka.
- Proszę, zapłata i napiwek.-
Powiedział Harry, płacąc za jedzenie.
- Liam, możemy pogadać ? -
Zapytała z nadzieją.
- Jasne. - Odpowiedział i poszli
gdzieś.
- Alex, jak się czujesz ? -
Zapytała Niall.
- Dobrze. – Mruknęła i zajęła się
swoją pizzą.
Oczami
Liama
- Chciałam cię
naprawdę za wszystko przeprosić za wszystko, ale ja naprawdę cię nadal kocham,
ale Toniego też kocham Liam, ja nie wiem co mam robić… - powiedziała smutna.
- Dan widzę że
to dla cb trudne, ale ja jestem z Alex i naprawdę ją kocham nad życie, jestem
cudowna, mam nadzieję że pomiędzy tobą a Tonym to cos poważnego i życzę wam szczęścia.
– powiedziała i przytuliłem ją.
- Ja idę do
przyjaciół cześć. – dodałem i odszedłem od niej.
-
Czego chciała. – zapytała oschle Nathalie.
-
Porozmawiać.. – odpowiedziałem i zająłem się swoją częścią pizzy. Po zjedzeniu
wróciliśmy do domu.
-
Dobra jest po 18, ale co wy na to żeby zrobić imprezę z okazji końca wakacji. –
zapytał Lou.
-
Fajny pomysł, ale trzeba zrobić zakupy i zaprosić gości i wgl zdążymy dzisiaj? –
zapytała Nats.
-
Jasne my jedziemy na zakupy a reszta zajmie się gośćmi. – spojrzał na nią Zayn,
jak powiedzieli tak zrobili.
Oczami
Zayna
Pojechaliśmy do
sklepu oby reszcie wyszło z zaproszeniami i żeby nie rozwalili chaty do naszego
przyjazdu ;P Zrobiliśmy wieeelkim zakupy naprawdę cały bagażnik była zawalony
jedzeniem i alkoholem, będzie super.
Oczami
Tatiany
Jak Zayn i Nathalie
przyjechali już z zakupami razem z
Niallem zajęliśmy się jedzeniem, szybko się z nimi uwinęliśmy i poszliśmy się
przygotować. Wzięłam szybki prysznic i wrzuciła na siebie letnią sukienkę w
kwiatka bez ramiączek, a na to dżinsową katanę. Dobrałam do tego naszyjnik z
serduszkiem, bransoletki i białe balerinki. Zaszłam po Nialla i razem poszliśmy
do salonu gdzie impreza już trwała. Nie zapraszaliśmy dużo ludzi bo
postanowiliśmy zrobić przyjęcie w mniejszym gronie przyjaciół, był też Justin
widocznie jeszcze nie wyjechał z UK.
- Cześć Bibs. –
rzuciłam mu się na szyję.
- No hej piękna. Co
tam u cb stary. – przywitał się ze mną i Niallem.
- Siema brachu. –
przybili sobie piąteczkę.
- Myślałam że już
wróciłeś do USA. – spojrzałam na niego z uśmiechem.
- Nie mógłbym
odpuścić takiej imprezy, ale wracam jutro niestety… może się jeszcze kiedyś
zobaczymy.
- Jasne że się
zobaczymy, może przylecimy do ciebie, albo ty do nas znów. – spojrzałam na
niego i go przytuliłam.
- Przyjedziecie
jutro na lotnisko o 15? – zapytał Justin.
- Jasne. –
odpowiedział Niall i poszliśmy się bawić. Impreza był super na szczęście nie
było żadnych bójek i kłótni tylko normalna ‘’spokojna’’ impreza. Jak zawsze nie
obyło się bez gry w butelkę na jakieś głupie zadania ze strony chłopaków. Po 4
skończyliśmy zabawę i grzecznie poszliśmy spać, bo wszyscy byli zmęczeni i
nachlani. Obudziłam się i jak spojrzałam na zegarek to szybko zerwałam się z
łóżka. Było prawie 14, a my obiecaliśmy
Justinowi że ok. 15 będziemy na lotnisku. Zrzuciłam Nialla z łóżka bo nie
mogłam go obudzić, jego mina była bezcenna.
- Co się dzieje pali
się czy co… - mamrotał jeszcze zaspany.
- Nie, ale jest już
14 a ok. 15 mamy być na lotnisku… pamiętasz obiecałeś Justinowi. – wyjaśniłam mu
i poszliśmy wziąć prysznic… wiecie razem
szybciej hehe. Ubraliśmy się i poszliśmy po resztę która ku mojemu zdziwieniu
była już gotowa do wyjścia. Wsiedliśmy do naszego busa i pojechaliśmy na
lotnisko, gdzie czekał na nas Bibs w otoczeniu fanek z którymi się żegnał.
- Siema !! – wydarł
się do nas Bieber przepychając się przez fanki.
- Cześć. –
powiedzieliśmy chórem.
- Będę za wami
tęsknił. – przytulił nas po kolei.
- My też mam
nadzieję że nas jeszcze odwiedzisz :D – powiedziałam z nadzieją w głosie.
- No pewnie, ale pod
warunkiem że wy tez mnie kiedyś odwiedzicie. -
wyszczerzył swoje białe ząbki.
- Postaramy się może
jakiś koncert się załatwi, a jak nie to i tak cię odwiedzimy. – powiedział Lou.
- Dobra ja muszę
iść, bo mi samolot odleci. – powiedział smutny Bibs.
- Na razie. –
powiedzieliśmy i jeszcze raz się każdy z nim przytulił. Poczekaliśmy jeszcze aż
samolot odleci i wróciliśmy do domu.
__________________________________
Dobra na wstępie chcę was przeprosić za to że musicie tyle czekać na kolejne rozdziały, ale jakoś tracę wenę do tego opowiadania i już nie długo dobiegnie jego kres. Muszę oczywiście podziękować Sylwii mojej kochanej, która codziennie namawia mnie żebym w końcu napisała rozdział i go dodała, oczywiście też dużo mi pomaga w pisaniu. Kocham cię kocie <3 I przy okazji zapraszam na mojego bloga z Sylwią : http://it-is-everything-about-you.blogspot.com/ i jeszcze na nowego bloga którego prowadzę też z Sylwią i jeszcze z Aleksandrą, naprawdę proszę zajrzyjcie do nas : http://live-with-one-direction.blogspot.com/ z góry dzięki <33